Nooo, dzień dobry! 🙂 Niejeden student i niejedna studentka zadaje sobie pytanie, dlaczego miałby/miałaby zajmować się rzeczami, które na ich studiach nie są im potrzebne. Zazwyczaj to pytanie ma sporo sensu, bo niby dlaczego na kierunku inżynierskim, ktoś miałby zgłębiać historię sztuki? Albo, dlaczego zajmując się filologią miałby ogarniać analizę i algebrę? I my się z tym zgadzamy, nie wszystko trzeba umieć i jeśli w swoim życiu nie widzisz zastosowania dla jakiejś umiejętności – hej, rób co chcesz, my Ci życia nie będziemy układać.
NIE PO TO ODMIENIAM KOŃCÓWKI, ŻEBY TERAZ JAKIEŚ RÓWNANIA LICZYĆ!
Jesteś na humanie, więc jeśli nie jesteś tam z przypadku to jest jakaś szansa, że unikasz rzeczy ścisłych. Problem jednak polega na tym, że obecnie większość kierunków do pewnego stopnia łączy kwestie ścisłe i (klasycznie rozumiane jako) humanistyczne, częstokroć te łączące oba podejścia kierunki są nazywane po prostu kierunkami społecznymi (ale zwał jak zwał). Innymi słowy, takie kierunki, mimo całkowicie humanistycznego charakteru zawierają w sobie nowoczesne rozumienie badań ilościowych i na nich opierają swoje tezy bądź wnioski. Może się okazać, że Twój kierunek to nie jest tak do końca „human”. Kierunki społeczne zazwyczaj robią badania ilościowe! Czyli co? Gdzie tak naprawdę Cię rzuciło?
Problem który chcemy tu poruszyć – problem tego czy musisz się jako „humanista” ogarnąć z czymś „ścisłym” jest nieco bardziej złożony, bo dotyczy w ogóle tego jak będzie wyglądała Twoja praca dyplomowa oraz późniejsza obrona. Mówiąc prościej – zastanowimy się, czy przypadkiem nie musisz samodzielnie wykonać jakichś badań.
ALE CO JA MUSZĘ, JA NIC NIE MUSZĘ!
Ok, ok, spokojnie. Nie na każdym humanie ludzie piszą prace badawcze. Wiele kierunków nadal ma i będzie mieć w przyszłości w swoim programie głównie rozważania teoretyczne, a prace w ich obrębie pisane mają charakter na pograniczu eseju. I dobrze, póki w nauce zróżnicowanie, dopóty na pochyłe drzewo koza skacze (tak – słabo znamy polskie przysłowia i ciasteczka z wróżbą).
Nawiasem mówiąc, naszym zdaniem, ścisłowcom wypada mieć podstawową wiedzę z zakresu geografii, czy historii, i tak samo human może jakieś tam twierdzenie Pitagorasa znać. W obu przypadkach dodaje to splendoru, łatwiej się odnaleźć na przyjęciach, zdobyć parę dodatkowych punktów na Tinderze. Wiele razy w mediach problemy „rozdzielania się” kierunków były poruszane i krytykowano kwestię zamykania się w swojej własnej bańce naukowej… ale to nie czas i miejsce na takie rozważania, nie jesteśmy tu po to żeby Cię stresować.
Wróćmy do tematu – co z Tobą? Personalnie, czy jesteś na pierwszym czy na ostatnim roku swoich studiów, zawsze możesz zapytać kogoś co ma się znaleźć w Twojej pracy dyplomowej. A konkretniej dopytać, czy będziesz realizować jakieś badania. Jeśli tak – jeszcze nie trać rezonu, sprawdź czego będą dotyczyły te badania. Czy chodzi o to, żeby znaleźć w bibliotece wszystkie dzieła Puszkina i zbadać na jakim były wydane papierze… czy może może masz badać coś ilościowego: ludzi, przedmioty, zachowania? A następnie podsumować te wyniki w jakimś zestawieniu.
Przepytaj starsze roczniki, przepytaj wykładowców, zerknij w prace wzorcowe, ogarnij kwestię ze swoim promotorem (jeśli już go masz). Możesz też sprawdzić czy w liście swoich przedmiotów nie masz czegoś typu: metodologia badań, albo statystyka kurs podstawowy. Wówczas możesz mieć praktycznie pewność, że mimo humanistycznego zacięcia, czeka Cię walka z Królową Nauk (ej, szczerze, dobry ten Gambit Królowej? Opłaca się oglądać?).
OJACIEOJACIEOJACIE, CHCĄ MNIE ZABIĆ TYMI CYFERKAMI!!!11ONE
No i stało się, dowiadujesz się że musisz zrobić jakieś badania i policzyć jakieś wyniki. I pewnie sobie myślisz coś w stylu: „naprawdę? muszę? ale jak zamknę oczy to to dalej tam będzie?”. Ano, niestety Panocku, w górach to może i ładnie, ale drogo. Trzeba swoje zrobić. Na język polski – na przykład musisz przeprowadzić sondaż, albo badanie ankietowe, albo eksperyment? To znaczy, że zbierzesz jakieś dane, numerki, a potem gdzieś je musisz zapisać. Potem poukładać te zebrane wyniki w jakąś strukturę i podać jakieś wnioski z zebranych danych. Czyyyyliii – policzyć co wyszło z badania.
Powiedzmy to jeszcze raz dobitniej: musisz zrobić badania, a to oznacza, że coś będziesz na tych danych z badaniach coś liczyć. Spokojnie, to nie taki mrok jak się wydaje. Musiały się zmierzyć z tym problemem lata temu jako kierunki psychologia i pedagogika, albo pielęgniarstwo i ratownictwo, także skoro to się dzieje często, zrobiło to już wielu humanów przed Tobą, to i pewnie Ty sobie poradzisz.
NO PRZECIEŻ JESTEM ZWYCIĘZCĄ
No tak, my wiemy! Ale nie ma innej drogi jak najpierw zapoznać się z podstawami metodologii i statystyki. Możesz czuć rozczarowanie… ale tak to jest skonstruowane (o, taki wers to by nawet mógł wejść na nową płytę pro8l3m). Podział na to co obejmuje metodologia a co statystyka jest często nieostry (sporny), ale możesz przyjąć w skrócie że metodologia to nauka o zbieraniu danych, a statystyka o ich analizie (choć ta druga zawiera się w pierwszej). Co tu jest problemem? Pisaliśmy już o tym, że literatura polskojęzyczna opisująca te dwie dziedziny zwykle jest dość „sucha” i nawet jeśli ma się zacięcie ścisłe, to czytanie jej na dłuższą metę może skutkować uszkodzeniami wzroku. Dla humanisty częstokroć jest to tak interesujące i podobnie zrozumiałe jak próba odczytania odręcznie zapisanej recepty.
Na szczęście naprzeciw humanistom wychodzą inni humaniści. Kojarzycie takie poradniki typu „przystępny kurs obsługi suwnic dla opornych”? Pojawiają się w wielu miejscach coraz prostsze instrukcje, które krok po kroku przeprowadzą Cię przez te „straszne” na pierwszy rzut oka bagna. Może się przy tym okazać, że sprawy są prostsze niż się wydaje – a Ty zrobisz te badania rozumiejąc statystykę i metodologię „po swojemu”.
Pojawiają się wprawdzie słowa krytyki dla takich metod przekazywania wiedzy. Główną ich osią jest nadmierne upraszczanie sprawy, czasem na pograniczu infantylizmu, które może powodować albo wypaczenie treści twierdzeń danej nauki, albo pominięcie jakichś jego istotnych aspektów. Nie nam oceniać – dyskusja akademicka o tym czy student musi ogarniać rzeczy trudne trwa, a w tym czasie kolejny indyjski nauczyciel z Youtube zgarnia milion subów. Sami zresztą zaliczamy się do podpowiadaczy prostych rzeczy – po to prowadzimy bloga, żeby dostarczyć Ci wrażeń… wróć, żeby dostarczyć Ci paru dodatkowych informacji o tym, jak przejść przez grząski grunt pracy badawczej, bez zbytniego brudzenia butów. No ale wróćmy do sprawy.
Dużo da Ci z pewnością także zorientowanie się u tych samych ludzi od których wiesz, że masz pracę badawczą, jak się ją zazwyczaj robi. Starsi studenci których znasz coś takiego mają za sobą? Pogadaj z nimi. Serio, kapitał społeczny budowany na studiach – czy jak to się tam zwie – może prócz notatek z zeszłego roku wysypie Ci jakieś gotowe materiały? A może Twoi wykładowcy (promotor) są na tyle zajawieni, że zadasz pytanie, a oni odeślą Cię do prac wzorcowych i z nich uda Ci się stworzyć coś na swoją nutę? Może mają jakiś świetny podręcznik, albo polecą Ci kogoś kto prowadzi ultra zrozumiałe seminarium? Pytaj, pytaj. Korzystając z wiedzy innych unikniesz ich problemów i porażek. 🙂
TO CO MAM ZROBIĆ, JAK ŻYĆ?
- Przede wszystkim nie panikować – i upewnić się, że masz do odbębnienia pracę badawczą w rozumieniu zbierania i przedstawiania jakichś danych. To punkt pierwszy.
- Punkt drugi – akceptacja: nie ma co walczyć i udawać, że to Cię minie bokiem. W Oszukać Przeznaczenie próbowali, ale nie ominęło.
- Punkt trzeci: nie panikować: wielu humanistów przed Tobą robiło badania i analizy, także tego, luźno.
- Po czwarte – idź utartą drogą: dowiedz się od tych co robili to przed Tobą, jak to robili.
A my tymczasem wracamy do pisania blogaska; w sensie – niczego nie obiecujemy, ale w naszych kolejnych poradnikach chcemy Cię przeprowadzić przez tę kwestię po naszemu. Jeśli jesteś w sytuacji w której trzeba będzie zrobić jakieś badania, to jest spora szansa, że Cię zainteresuje nasz content. A jeśli Cię interesuje – przejrzyj nasze posty od pierwszego do obecnego. Wówczas – klikaj bez opamiętania „obserwuj” na naszym FB. <3 🙂 A już w następnym poście zaczynamy ogarniać o co chodzi z tą całą statystyką. Stay tuned!
<wróć następny wpis>Przeczytaj także